wtorek, 8 kwietnia 2014

Niezłe ziółko!

Po odwiedzeniu kolejnych knajpek i restauracji polecanych przez Warsaw Insider, stwierdziłam, że całkiem mamy podobny gust, więc jeśli nie mam pomysłu na "coś nowego", przeglądam ich stronę. Tak w ostatni weekend trafiłyśmy do Niezłego Ziółka. Wnętrze jest jasne, przytulne i niezobowiązujące - takie prawdziwie wiosenne. Ładne detale w jasnym drewnie i kolorze miętowym, kredens ze smakołykami - wszystko przyjemnie współgra. Oprócz kilku stolików, jest też antresolka i długa lada przy oknie. Już w drzwiach przywitał nas uśmiechnięty (zapewne) właściciel. Pierwszy został obsłużony oczywiście nasz gwiazdor - Borysek. Ta najsłodsza na świcie psina na zawołanie prezentuje swoje cyrkowe sztuczki, wyłudzając pieszczoty i smakołyki. Niezłe Ziółko kocha psiaki tak bardzo, że poza obowiązkową miseczką wody, w swojej ofercie mają psiastka wypiekane w Psiastkarni - cóż za genialna nazwa!!









Menu jest proste - kilka fajnie skomponowanych sałatek i kanapek na ciepło, również w opcji wegetariańskiej, nagradzane smoothies, pyszna kawa i oczywiście propozycje śniadaniowe. Właśnie śniadania nas urzekły - w menu są trzy wersje jajek zapiekanych w piecu. Klasyczna, hiszpańska - z suszonymi pomidorami, rozmarynem i wędzoną papryką, oraz tajo jajo, czyli jajko w klimacie azjatyckim, z olejem kokosowym, kolendrą i odrobiną chili.
Spotkałyśmy się na późny brunch, więc postawiłyśmy tym razem na coś konkretniejszego niż jajka. Na przystawkę zamówiłyśmy koszyk pieczywa z domowymi słonymi smarowidłami, które występują też w wersji słodkiej. Moim faworytem jest to z suszonych pomidorów, choć sardynkowe też niczego sobie. Później wjechała sałatka z gruszką, kanapka z camembertem i pieczonym burakiem oraz moje zamówienie, oczywiście z mięskiem - kanapka na ciepło, z ciemnego pieczywa, z długo pieczonym w niskiej temperaturze rostbefem. Wołowina była krucha i soczysta, chrzanowy sos fajnie zbalansowany, a pikle fajnie podkreśliły smak mięsa.
W sieci znalazłam jakieś opinie, że w Niezłym Ziółku jest smacznie, ale nie można się najeść... nie wiem jakim trzeba być łasuchem, żeby po takiej porcji pozostać nadal głodnym. My najadłyśmy się tak w sam raz. Na ciasto - choć wyglądały bosko, a niektóre są przygotowywane bez cukru - niestety nie znalazłyśmy już miejsca. Dlatego Niezłe Ziółko odwiedzę jeszcze nie raz ;)





Ja i Borysek polecamy serdecznie!

Niezłe Ziółko
ul. Krucza 17
Warszawa






1 komentarz:

  1. Super miejsce bardzo lubie takie klimaty szkoda ze w mojej okolicy nie ma takich miejsc

    OdpowiedzUsuń